4 lipca 2016

Wku*wia mnie cały ten aktywny tryb życia

AKTYWNY I ZDROWY tryb życia. Gdzie się nie obejrzę, to wszędzie widzę wysportowanych ludzi albo przynajmniej ludzi aspirujących do bycia wysportowanym i zdrowym. Wszyscy liczą kalorie i uważają na to, żeby nie przyjąć za dużo węglowodanów. Studiują informacje o wartościach odżywczych i składy każdego produktu w poszukiwaniu niebezpiecznych kalorii i syropów glukozowych, czy innych niosących nadwagę i niewydolność substancji. A konserwanty... nie daj Boże, wszystko musi być bez konserwantów. No i wszyscy biegają. O każdej porze dnia, a nawet w nocy, biegają solo, w parach, grupach, w maratonach itp. A jak wchodzę na siłownie, to od razu czuję jak chłopaki mierzą wzrokiem mój biceps i już mają wyrobione zdanie. Cienias. Chuderlak. Tak pewnie sobie o mnie myślą.

No i gdzie tak biegnie?

Nie mam nic przeciwko temu, żeby ludzie odżywiali się zdrowo i kolorowo, dbali o swoją formę, ćwiczyli i ogólnie prowadzili zdrowy tryb życia. Ale po cholerę wciskają swoje wybory innym ludziom? "Nie jedz tego, to ma to i sramto. Zjesz i spuchniesz, raka dostaniesz". Albo "biegając 30 minut dziennie wydłużasz swoje życie o 1 rok"... to czemu kurwa ludzie nie są nieśmiertelni? Albo "pasta z fluorem powoduje otępienie, przez to spada inteligencja"... tak? A może po prostu przestań czytać takie głupoty? Do tego ciągłe samojebki z siłki/po siłce/przed siłką/z miską pełną owsa/batonikiem energetycznym/spoconym ręcznikiem... kuuuurwa, no i notyfikacje z Endomondo ile kto przebiegł, czy przejechał, z kim popływał, w jakim tempie. Jakbym miał zaplanować czyjeś morderstwo, to właśnie śledziłbym jego sportową aktywność i ustawiłbym się na jego trasie. 

Osobiście staram się zdrowo odżywiać, ale to sprowadza się do eliminacji z żywienia śmieciowego jedzenia. Omijam McDonalda, chipsy, słodycze, gazowane napoje, gotowe jedzenie do podgrzania w lodówce... ogólnie staram się jeść jak najmniej przetworzone rzeczy. Ale nierzadko pozwalam sobie na batona, chipsy, kebaba, frytki itp. Dlatego, że zwyczajnie lubię ich smak i nie uważam, że od tego zrobię krzywdę swojemu organizmowi. Do tego staram się dużo ruszać. Po mieście poruszam się na rowerze, czasami biegam, dużo chodzę, jak nie muszę to nie siedzę. Ale czy mówię innym, jak mają żyć? No fakt, teraz mówię. Ale to jest co innego, to jest apelowanie o zdrowy rozsądek i poszanowanie innych ludzi. Twój wybór, to sobie siedź z nim cicho - ciekawe jak długo wtedy wytrzymasz. Czy grubasy głoszą wszystkim, że bycie grubym jest fajne i do tego zachęcają?

Z tym bieganiem, to już też jest przeginka. Wszędzie biegają i wszędzie o tym mówią. Raz w tygodniu musi się odbyć co najmniej jakiś półmaraton, ewentualnie morderczy bieg w błocie/śniegu/pod górę/pod wodą. Próbowałem kilkukrotnie zainteresować się bieganiem, ale w bieganiu najgorsze jest to, że w każdej chwili można przestać. No to po co biec, jeżeli można się zatrzymać i spokojnie dojść, gdy poczujesz zmęczenie. No i bieganie nie ma celu. Rozumiem biec, żeby gdzieś zdążyć. Ale tak biec przed siebie? Czasami chciałbym zatrzymać takiego joggera i spytać "No i na chuj tak biegniesz?". Ale to nie wypada...

Trochę sobie ponarzekałem, ale mam nadzieję, że do niczego Was nie zniechęciłem. Chyba, że do chwalenia się jacy Fit&Healthy jesteście. Jeszcze na koniec dziewczyny... nie wrzucajcie swoich fotek zaraz po treningu do sieci... na ogół wyglądacie, jakbyście przed chwilą skosztowały solidnego bukkake.

Unknown

Author & Editor

Has laoreet percipitur ad. Vide interesset in mei, no his legimus verterem. Et nostrum imperdiet appellantur usu, mnesarchum referrentur id vim.

0 komentarze:

Prześlij komentarz